Słowa te jak miód na serce moje...
Rozmowa z Arkadiuszem Emerlą
i Maciejem Wojdą z krakowskiej pracowni Ad Artis
-
Człowiek buduje swoje wyobrażenie na temat otoczenia w oparciu
o to, z czym sam ma kontakt. W krajach zachodnich
widzimy, że jest czysto, pachnąco, zielono, trawa jest
przystrzyżona. W Krakowie na Starym Mieście po zimie człowiek
idzie przez dywan psich kup, widzi połamane chodniki. W takim
krajobrazie się wychowujemy. Uporządkowanie tych spraw nie wymaga
dużych pieniędzy. Przecież często jest tak, że nasze pomysły,
jako architektów, w ogóle nie sprowadzają się do pieniędzy,
bo dobre rozwiązania nie są droższe od złych, ale przeforsowanie
ich u inwestora jest trudne lub niemożliwe. Nasze propozycje
nic by nie zmieniły w finansach, a wizualnie,
funkcjonalnie, organoleptycznie różnica na korzyść byłaby
ogromna. Nie ma zapotrzebowania na tę lepszą architekturę. Zmiana
myślenia jest największym problemem, a nie brak pieniędzy.
Kupujący nie oczekują od deweloperów ładnych funkcjonalnych
mieszkań, tylko tanich. Deweloperzy nie muszą się starać i koło
sie zamyka. W szufladach mamy kilogramy papieru z rysunkami
niezrealizowanych detali.
-
Szara codzienność architektów w Polsce jest taka, że
inwestor chciałby mieć budynek „z zachodniego czasopisma”
za jedną dziesiątą ceny. Doczekaliśmy w kraju takiej
sytuacji, że w ogóle nie ma zapotrzebowania na jakość. Jest
zapotrzebowanie na metry i na czas.
-
Architekci sami, jeśli mogę powiedzieć ogólnie, są sobie winni.
Naszą misją powinno być edukowanie ludzi przez to, co robimy i co
sobą reprezentujemy. Jeśli 90 procent tego, co się buduje, to
mówiąc otwarcie – chłam, na tym chłamie kształtują się
gusty. Złe rzeczy uważa się za standard i coś
obowiązującego. Sami ukręciliśmy sobie bat nad głową. Właśnie
my sami, architekci.
– Są
pracownie bardziej utytułowane, a mniejsze niż nasza, a są
o wiele większe, ale ich poziom jest, oględnie mówiąc, mało
spektakularny. Tak więc rozmiar pracowni nie ma znaczenia. Niektórzy
światowi architekci, działając jednoosobowo, dostają najbardziej
prestiżowe nagrody za zaprojektowanie czegoś niewielkiego, ale
fenomenalnego.
Śluza Tumska w projekcie ICHOT:
A więc....
Człowiek buduje swoje wyobrażenie na temat otoczenia w oparciu o to, z czym sam ma kontakt. Jeśli ma kontakt ze złą - tanią architekturą i sztuką to Złe rzeczy uważa się za standard i coś obowiązującego.
Dlatego - pozwólmy świat urządzać tym, którzy kierują się smakiem - wypracowanym przez pokolenia architektów, rzeźbiarzy, malarzy - i filozofów...
„Najwymowniejszym świadectwem
plastycznym kultury Narodu była i będzie po wszystkie czasy
architektura”
- Marian Lalewicz (ur. 21 listopada 1876 w Wyłkowyszkach,
zm. w sierpniu 1944 w Warszawie) - polski architekt, przedstawiciel akademickiego klasycyzmu
Polecam całość:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz