Rysunek

wtorek, 31 maja 2016

Przekaz zmysłowy


Słowa te jak miód na serce moje...





Rozmowa z Arkadiuszem Emerlą i Maciejem Wojdą z krakowskiej pracowni Ad Artis  

- Człowiek buduje swoje wyobrażenie na temat otoczenia w oparciu o to, z czym sam ma kontakt. W krajach zachodnich widzimy, że jest czysto, pachnąco, zielono, trawa jest przystrzyżona. W Krakowie na Starym Mieście po zimie człowiek idzie przez dywan psich kup, widzi połamane chodniki. W takim krajobrazie się wychowujemy. Uporządkowanie tych spraw nie wymaga dużych pieniędzy. Przecież często jest tak, że nasze pomysły, jako architektów, w ogóle nie sprowadzają się do pieniędzy, bo dobre rozwiązania nie są droższe od złych, ale przeforsowanie ich u inwestora jest trudne lub niemożliwe. Nasze propozycje nic by nie zmieniły w finansach, a wizualnie, funkcjonalnie, organoleptycznie różnica na korzyść byłaby ogromna. Nie ma zapotrzebowania na tę lepszą architekturę. Zmiana myślenia jest największym problemem, a nie brak pieniędzy. Kupujący nie oczekują od deweloperów ładnych funkcjonalnych mieszkań, tylko tanich. Deweloperzy nie muszą się starać i koło sie zamyka. W szufladach mamy kilogramy papieru z rysunkami niezrealizowanych detali.

- Szara codzienność architektów w Polsce jest taka, że inwestor chciałby mieć budynek „z zachodniego czasopisma” za jedną dziesiątą ceny. Doczekaliśmy w kraju takiej sytuacji, że w ogóle nie ma zapotrzebowania na jakość. Jest zapotrzebowanie na metry i na czas.

- Architekci sami, jeśli mogę powiedzieć ogólnie, są sobie winni. Naszą misją powinno być edukowanie ludzi przez to, co robimy i co sobą reprezentujemy. Jeśli 90 procent tego, co się buduje, to mówiąc otwarcie – chłam, na tym chłamie kształtują się gusty. Złe rzeczy uważa się za standard i coś obowiązującego. Sami ukręciliśmy sobie bat nad głową. Właśnie my sami, architekci.


Są pracownie bardziej utytułowane, a mniejsze niż nasza, a są o wiele większe, ale ich poziom jest, oględnie mówiąc, mało spektakularny. Tak więc rozmiar pracowni nie ma znaczenia. Niektórzy światowi architekci, działając jednoosobowo, dostają najbardziej prestiżowe nagrody za zaprojektowanie czegoś niewielkiego, ale fenomenalnego.


Śluza Tumska w projekcie ICHOT:













A więc....

Człowiek buduje swoje wyobrażenie na temat otoczenia w oparciu o to, z czym sam ma kontakt. Jeśli ma kontakt ze złą - tanią architekturą i sztuką to Złe rzeczy uważa się za standard i coś obowiązującego.
Dlatego - pozwólmy świat urządzać tym, którzy kierują się smakiem - wypracowanym przez pokolenia architektów, rzeźbiarzy, malarzy - i filozofów...


„Najwymowniejszym świadectwem plastycznym kultury Narodu była i będzie po wszystkie czasy architektura”


- Marian Lalewicz (ur. 21 listopada 1876 w Wyłkowyszkach, zm. w sierpniu 1944 w Warszawie) - polski architekt, przedstawiciel akademickiego klasycyzmu  






Polecam całość:





ICHOT

sobota, 28 maja 2016

Goniec Częstochowski 1938

Notatka na szóstej stronie...






Tymczasem świat 28 maja 1938 roku:

- ręczne sterowanie Anglii w Warszawie..
- prasa niemiecka w ostrej kampanii przeciw Polsce i Węgrom
- zupełnie bezpłatnie! piękny słój szklany
- nowy podział Austrii - Austria znika z mapy Europy
- samoloty amerykańskie przelatują nad granicą rosyjską...
- tajemnicze zniknięcie posła sowieckiego w Bułgarii - wstąpił do klasztoru
- więcej niż mydło
- odszkodowanie p. Suchestow
- Radość przez Siłę
- proces Codreanu
- gorączkowe prace nad rozbudową niemieckiej floty wojennej
- Hitler i Monachium - najpiękniejsze niemieckie miasto?
- Polska pokonała Irlandię w meczu piłki nożnej
























Czy to nam czegoś nie przypomina?







http://www.biblioteka.czest.pl/zbiory_zdigitalizowane/czasopisma/goniec-cz%C4%99stochowski/goniec-cz%C4%99stochowski-rok-1938




niedziela, 22 maja 2016

Pomnik Joanny d'Arc ?



Taka ilustracja z Przewodnika Katolickiego Nr 36 z 6 września 1931 roku.

Budynek przy Okrężnej, obecnie w tym miejscu kościół.











"Patronem i opiekunem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej w Starogardzie w 1927 roku został ks. Zygmunt Ryczakowicz, wikary miejscowej parafii. Doprowadził do rozkwitu tej organizacji, która zdobyła się na budowę własnej siedziby, wówczas poza centrum miasta, na terenach parcelowanych wtedy przymusowo z majątku ziemskiego w Nowej Wsi.

Otrzymaną działkę uprawną (między obecnymi ulicami Lubichowską, Okrężną i Dąbrowskiego) najpierw zagospodarowano tymczasowo i uprawiano dochodowo na cele KSM.

W 1931 roku rozpoczęto budowę stałej siedziby, pozyskawszy z darowizny niezbędne materiały budowlane. Ukończony budynek został uroczyście poświęcony w 1933 roku.

Zanim to nastąpiło, wcześniej ufundowano pomnik św. Joanny d’Arc — na pamiątkę 500 rocznicy jej śmierci (+1431). Figurę tę jednak szybko przeniesiono na kamienny postument usytuowany w głębi działki (przy ul. Dąbrowskiego), natomiast na jej miejscu ustawiono statuę Matki Boskiej. Zniszczyli ją hitlerowcy we wrześniu 1939 roku.

Sam budynek KSMŻ przetrwał okres wojny bez większych zniszczeń i od 1945 roku mieścił różne instytucje i urzędy (siedziba Gromadzkiej Rady Narodowej, przedszkole miejskie, filia biblioteki publicznej, Związek Nauczycielstwa Polskiego, filia Wojewódzkiej Biblioteki Pedagogicznej) aż do czasu odebrania przez NSZZ Solidarność.

Grunty stanowiące własność KSMŻ po wojnie dzierżawili okoliczni mieszkańcy, a po upaństwowieniu ich, jako tzw. dobra kościelne zostały sprzedane pod budownictwo jednorodzinne.

W odzyskanym budynku – zwanym od czasów międzywojennych Domem „Młodej Polki” — już w początku lat dziewięćdziesiątych ks. Jerzy Deja, proboszcz parafii św. Wojciecha, na której terenie znajdowała się dawna siedziba KSMŻ, powziął myśl reaktywowania działalności charytatywno-wychowawczej i duszpasterskiej.

W roku 1992 nabyto od miasta niewielką działkę wraz z budynkiem, w którym zainaugurowano działalność integracyjną z dziećmi dysfunkcyjnymi. Poświęcenia Domu „Młodej Polki” dokonał bp. pelpliński 2 XII 1992 roku. Dekretem z 10 XII 1993 roku Biskup Diecezjalny zezwolił na budowę w tym miejscu Ośrodka Duszpasterskiego KSM, w związku z czym przeprowadzona została niezbędna adaptacja istniejącego budynku oraz dobudowa kaplicy publicznej, która otrzymała tytuł Miłosierdzia Bożego. "


(Ryszard Szwoch, 10 III 2009 r.)




W uzupełnieniu:







http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmetadata?id=193950&from=publication

https://milosierdzie-starogard.pl/index.php/historia/

"Zabytki i niektóre inne dobra kultury Starogardu Gdańskiego" - J. Milewski

1993 r.



piątek, 20 maja 2016

Nowe miasta na wzór średniowiecznych!


Znowu na blogu prezentuję przedruk dotyczący rewitalizacji miasta - no, ale w Starogardzie zaczyna się "dziać", więc kierunek jest jak najbardziej uprawniony... 
Jak widać, nie jestem odosobniony w swoim zdaniu, że "klasyczna" architektura nie historyzuje, tylko upiększa otoczenie człowieka. 

Prawie całe swoje życie za szczyt doskonałości uważałem gotyk - zaczęło się to zmieniać gdzieś koło czterech krzyży...Teraz doceniam klasycyzm i uważam tej styl po prostu za najwyższą formę architektury (oraz rzeźby) jaką człowiek osiągnął. I niczego wyżej już nie ma i nie będzie!

Nie licząc osobistych preferencji, gdzie w moim przypadku jest to klasycyzm połączony z ascetycznym barokiem...


Chyba utworzę osobną stronę na takie wpisy - wraz z mottem zaczerpniętym z poniższego materiału...

Współcześni architekci nie są geniuszami, którzy mają prawo narzucać swoją świetlaną wizję kolejnym pokoleniom. 

Nie kojarzę poza tym żadnego wybitnego architekta modernizmu, który zdecydował się mieszkać na osiedlu z wielkiej płyty wraz z robotnikami.... 




Fundacja Księcia Karola projektuje od nowa całe miasta na wzór tych średniowiecznych - z rynkami, wąskimi uliczkami i wszystkimi usługami dostępnymi w ciągu 5 minut od domu. 
O zrównoważonym rozwoju według Brytyjczyków rozmawiamy z jej dyrektorem generalnym Hankiem Dittmarem.

Maciej Kabsch: Fundacja Księcia Karola prowadzi w Wielkiej Brytanii wiele projektów związanych ze zrównoważonym rozwojem miast. Z jakimi doświadczeniami chce się pan podzielić przyjeżdżając do Polski?
Hank Dittmar*: Na ogół zrównoważony rozwój jest kojarzony przede wszystkim z działaniami na rzecz oszczędności energii. My uważamy, że w dziedzinie budownictwa musi się on również odnosić do poszanowania historii i podtrzymywania kontaktu z przeszłością. Koncentrujemy się więc na ratowaniu zabytków i podtrzymywaniu urbanistycznej idei europejskiego miasta, a także na tym, by każdy nasz projekt służył integracji lokalnej społeczności.
Ideą przewodnią zrównoważonego rozwoju było zawsze budowanie w taki sposób, aby uniknąć problemów, z którymi musiałyby przez nas się zmierzyć następne pokolenia. Według naszej definicji, nowe inwestycje muszą być międzypokoleniowe, to znaczy szanować to, co było w przeszłości i jak najlepiej służyć tym, którzy będą z nich korzystać w przyszłości.
Podobnie jak w przypadku zasobów naturalnych, chodzi więc o ochronę własnych atutów, których, jeśli chodzi o zabytki, w Zjednoczonym Królestwie nie brakuje. 
Książę Karol sprawując swoje funkcje publiczne miał okazję wiele podróżować po kraju, odwiedzając stare miasta, zabytkowe fabryki i manufaktury. W drugiej połowie XX w. wiele z nich było w złej kondycji. Dopiero miał nadejść czas masowych rewitalizacji np. XIX-wiecznych obiektów przemysłowych, które dziś nierzadko stanowią centralny element strategii rozwojowych miast europejskich. Książę Walii należał do tych osób, które w latach 80-tych wiedziały, że takie procesy trzeba rozpocząć. Między innymi w tym celu powołał Prince's Foundation for Building Community


Wspieramy wiele procesów rewitalizacji. Często aby uratować zabytek, trzeba nadać mu nowe funkcje - najlepiej o mieszanym charakterze. Zawsze jednak staramy się, by była to funkcja podobna do historycznej. Nie chcemy jej zmieniać, ale znaleźć nową formułę dla jej kontynuacji. Przy każdym projekcie ważną rolę spełniają też jego uwarunkowania środowiskowe, ekonomiczne i społeczne. 
Prince's Foundation wskrzesza nie tylko poszczególne zabytki, ale i historyczną urbanistykę, czego przykładem jest budowane od nowa, ekologiczne miasto Sherford koło Plymouth w południowo-zachodniej Anglii. 
Będzie to całkowicie nowa miejscowość dla 12 tysięcy ludzi. Gdy lokalne władze zasygnalizowały pilne zapotrzebowanie na nowe osiedla, miejscowi deweloperzy, w tradycyjny dla naszych czasów sposób, zaproponowali stworzenie rozległych przedmieść - „sypialni”. Przekonaliśmy jednak zarówno ich, jak i lokalną społeczność, że bardziej zrównoważonym pomysłem będzie stworzenie nowego, multifunkcyjnego miasta.
Miasto Sherford będzie połączone z centrum Plymouth komunikacją publiczną, a ulokowanie w nim wszystkich potrzebnych funkcji: mieszkaniowej, biurowej i handlowej, ograniczy konieczność codziennych podróży jego mieszkańców po aglomeracji. Głowna idea jest taka: niech wszystkie potrzebne usługi będą osiągalne w ciągu 5 minut drogi od ich domów. To ważne z punktu widzenia oszczędności pieniędzy, czasu i energii, jak i społecznej integracji oraz ochrony środowiska naturalnego.

Zupełnie jak w mieście średniowiecznym.
Czerpiemy inspirację z tradycyjnej europejskiej urbanistyki z rynkami i domkniętymi pierzejami ulicami, które tworzyły przyjaźniejsze środowisko dla człowieka niż przedmieścia wyrosłe w epoce modernistycznej. Pomimo dość zwartej tkanki miejskiej, udało nam się w Sherford zabezpieczyć ponad połowę inwestycyjnego terenu pod park, do którego wszyscy mieszkańcy będą mieli łatwy dostęp. Dołożyliśmy też starań, aby nowe miasto dobrze wtopiło się w historyczny krajobraz. W jego centrum znalazły się funkcje typowo miejskie i publiczne przestrzenie, na których mogą się spotkać mieszkańcy.
Miasta przyszłości według Księcia Karola, urbanistyka, Wizualizacje nowego miasta Sherford w południowo-zachodniej Anglii.fot. Redtree, LLP
Wierzymy, że przedmieścia najlepiej jest budować właśnie w taki sposób. Idea osiedla blisko natury nie polega przecież na tym, aby w jednym miejscu były jednocześnie wieś i miasto. W Europie, w strefach podmiejskich mamy niestety najczęściej do czynienia i z najgorszymi cechami miasta i najgorszymi cechami odizolowanej wsi. Nie tędy droga, bo to nie jest satysfakcjonujące rozwiązanie dla ich mieszkańców.
W projektach Fundacji Księcia zwraca uwagę ich wielofunkcyjność. W Polsce deweloperzy raczej wciąż koncentrują się na rozbudowie monokulturowych 'business parków', 'handlowych miasteczek' i osiedli apartamentowców oddalonych od usług publicznych. Czy w Anglii wielofunkcyjność nowych dzielnic weszła już do mainstreamu? 
Tak, bo to najrozsądniejsze rozwiązanie.
Jednak w londyńskim City wciąż ok. 90 proc. budynków zajmują biura. Architekci polskich 'business parków' uwielbiają powoływać się na ten przykład. 
Historycznie City of London było dzielnicą, gdzie większość kupców mieszkała i jednocześnie pracowała. Dopiero po II wojnie światowej inwestorzy w tym rejonie położyli główny nacisk na wznoszenie biurowców. To, co możemy zaobserwować na obszarze City od kilku lat, to ponowny zwrot w kierunku funkcji mieszkaniowych i handlowych. 
Pamiętajmy jednak, że londyńskie City zajmuje powierzchnię tylko jednej mili kwadratowej i jest otoczone ze wszystkich stron przez 8-milionową metropolię. Jest też dzielnicą doskonale skomunikowaną z każdą inną częścią miasta.


Na pewno choćby z tego względu trudno je porównywać do polskich przykładów. A jak doszło do urbanistycznego zwrotu w kierunku wielofunkcyjnych dzielnic w Wielkiej Brytanii? 
Promuje je dziś konsekwentnie brytyjski rząd, który wyznaczył pewne kierunki i optymalne rozwiązania. Oczywiście domy i biurowce w Zjednoczonym Królestwie buduje nie państwo, ale prywatni inwestorzy. Oni sami jednak szybko się zorientowali, że działanie według nowej filozofii zwyczajnie bardziej opłaca się im oraz ich klientom. 
Budowa nowych dzielnic czy rewitalizacja starych musi przebiegać według określonych reguł. Muszą mieć one dostęp to głównych ciągów transportowych aglomeracji. Do komunikacji wewnętrznej służą w nich przyjazne dla pieszych ulice przypominające korytarze, którymi mieszkańcy czy klienci sklepów po prostu chcą się poruszać. Ulice te muszą oczywiście do czegoś prowadzić, np. placu, skupiska sklepów czy instytucji publicznej. To nic nowego, tylko powrót do idei zwartego, europejskiego miasta.  


Interesującym projektem Fundacji Księcia Karola są też mieszkania socjalne, które wtopiono w historyczną dzielnicę prywatnych apartamentów. Elewacje nowych kamienic niczym nie różnią się od tych starych i z ulicy nie można ich rozpoznać. Inaczej niż w Polsce, gdzie socjalne bloki powstają zazwyczaj na tanich działkach, oddalonych od centrum. Czy wyznaczacie tym projektem nowy sposób na społeczną integrację? 
Idealne wtopienie się inwestycji w otoczenie to jedna z zasad, którymi Fundacja Księcia kieruje się przy każdej inwestycji i tak uczyniliśmy też w tym przypadku. Również w Anglii wiele mieszkań socjalnych lokuje się w odosobnionych, wysokich blokach. Jest to złe rozwiązanie nie tylko dlatego, że między blokami często powstaje przestrzeń nieprzyjazna i z biegiem lat ulegająca degradacji. To przecież także dyskryminacja osób, które muszą do tych odizolowanych budynków się wprowadzić.
My jako Fundacja wcale nie twierdzimy, że właściciele mieszkań w eleganckiej kamienicy i wprowadzający się do klatki obok biedniejsi lokatorzy nagle staną się najlepszymi przyjaciółmi. Jedni i drudzy mają w tym momencie jednak równe szanse „przestrzenne”: tę samą bliskość do usług, miejsc pracy oraz poczucie bezpieczeństwa. Z czasem powstaną też między nimi jakieś relacje. Obserwowaliśmy już wcześniej podobne procesy, z których wynikało, że np. szanse na rynku pracy uboższych lokatorów, którzy zamieszkali w „lepszej” dzielnicy, po prostu wzrastały. A to jest przecież pozytywne dla całej społeczności.
Patrząc na niektóre inwestycje, w które zaangażowała się Fundacja Księcia Karola, może zadziwiać fakt, że często wraca się w nich do form historyzujących lub czegoś, co nazywamy w Polsce „retrowersją”. To prąd zdecydowanie odrzucany przez większość polskich architektów. 
Takie budynki powstają dziś w Wielkiej Brytanii równolegle z inwestycjami w formie bardzo nowoczesnymi. To oczywiście budziło od dawna wielkie kontrowersje również na naszym podwórku. Wielu modernistycznych architektów upierało się, że w XX w. nie powinno być przyzwolenia na dalsze praktykowanie tradycyjnego budownictwa i historyzującego design'u. Jednak po stu latach trwania tej dyskusji również sam modernizm stał się stylem historycznym.
Myślę, że angielskie miasta weszły w fazę współistnienia stylów historyzujących i nowoczesnych. Te pierwsze oczywiście nie mogą służyć do oszukiwania historii. Czasem jednak są najlepszym rozwiązaniem dla uchronienia zabytkowego charakteru danej dzielnicy. Również w Londynie bywa więc, że odtwarza się historyczną zabudowę w miejscu bloków modernistycznych. 
Jeszcze zanim objął pan stanowisko dyrektora generalnego Fundacji Księcia, był pan znanym na świecie orędownikiem tradycyjnej urbanistyki. 
Współcześni architekci nie są geniuszami, którzy mają prawo narzucać swoją świetlaną wizję kolejnym pokoleniom. Przez lata rozwój europejskiego miasta polegał na adaptacji i powielaniu najlepszych rozwiązań: domknięte pierzejami ulice czy budynki budowane w skali dostosowanej do człowieka. Nie kojarzę poza tym żadnego wybitnego architekta modernizmu, który zdecydował się mieszkać na osiedlu z wielkiej płyty wraz z robotnikami. W Anglii takie bloki są dziś rozbierane, bo źle służyły człowiekowi. Ich pojedyncze, ciekawsze egzemplarze zostawia się jednak jako historyczną pamiątkę. 
Proszę też zwrócić uwagę na taki fakt: patrząc przez okno hotelowe na kilkudziesięciopiętrowe bloki mieszkalne w Bombaju, Szanghaju czy Kuwejcie nie jesteśmy w stanie odgadnąć, czy w tej chwili znajdujemy się w kraju Buddy, Konfucjusza czy Beduinów. Choćby dlatego warto się zastanowić, czy ochrona własnego dziedzictwa kulturowego nie powinna być szerzej stosowana także na polu architektury i planowania przestrzennego.


Na ilustracjach wizualizacja miasta Sherford.
Polecam komentarze pod oryginalnym artykułem!

http://www.bryla.pl/bryla/1,85298,14250257,Miasta_przyszlosci_wedlug_Ksiecia_Karola__WYWIAD_.html
http://www.mowimyjak.pl/newsy/nauka/kim-by-palladio-i-dlaczego-architektura-palladianska-cieszy-sie-niesabnacym-zainteresowaniem-i-uznan,25_41195.html
http://www.bryla.pl/bryla/1,85298,6284860,Retrowersja_na_dwa_sposoby.html



poniedziałek, 16 maja 2016

Retro ściana


Ozdoba miasta i reklama w jednym.

Gdzie w Starogardzie jest miejsce na taką twórczość?
Rondo przy skarbówce. Gdzie jeszcze?

 Koronowo.


 Bydgoszcz, ul. Dworcowa









Starogard jest okrutnie zaśmiecony reklamą, szczególnie na Starym Rynku.

Na stronie internetowej miasta nie zauważyłem żadnych dokumentów nt. zasad umieszczania reklam - czyżby panowała dowolność w tym temacie?

Kilka wskazówek podpatrzonych ze strony miasta Bydgoszczy.


























http://www.retrosciana.pl

http://www.bydgoszcz.pl/miasto/aktualnosci/aktualnosci-2016-maj/My_l_cinek_oraz_muzeum_na_retro_cianie.aspx#1

niedziela, 15 maja 2016

Fabryka papy


Fabryka papy dachowej Fr. Guttmann i Ska przy ul. Pelplińskiej.

Jak pisze Jan Buchholtz, pierwszy polski burmistrz Starogardu:

"...posiada stale na składzie papę dachową i izolacyjną, lepniki, papniki, cement, wapno, trzcinę, gwoździe, smołę drzewną, karbolineum, cegłę szamotową i inne materjały budowlane."




Ciekawe, że Buchholz, który skończył swoją książkę o Starogardzie w marcu 1929 roku, twierdzi we wstępie, że pisał ją ok. jednego roku. A więc zaczął mniej więcej w tym czasie, gdy fabryka spłonęła.

Jednak nic nie wspomina o pożarze - może Guttmann szybko odbudował zakład?

Ten niemiecki przedsiębiorca koncesję na działalność uzyskał w roku 1923, a do 1937 roku był zwolniony z podatku (ze względu na lojalność wobec władz polskich) – więc....?


Ciekawostka:
Jan Buchholtz burmistrzem (komisarycznym) miasta został w listopadzie 1919 roku i pełnił swój urząd do roku 1922. Razem z Andrzejem Szklarskim był autorem pierwszej polskiej monografii o Starogardzie pt.:
” Królewskie miasto Starogard, stolica Kociewia”.

Rękopis tej książki, przechowywany w rodzinie Pillarów, w 1998 roku został przekazany przez Zygmunta Pillara, syna Jana, do archiwum Urzędu Miejskiego. Książka przetrwała wojnę na strychu jego domu przy ul. Gimnazjalnej 14.

Osoba Jana Pillara - „zatwardziałego Polaka” - przedsiębiorcy budowlanego i wielkiego społecznika zasługuje na osobną notatkę.









Poniżej fragment strona z Kuriera - warto sprawdzić, czym żyli ówcześni ludzie - i jak patrzymy się na te wydarzenia dzisiaj?

Do wyboru mamy:

- deportacja Trockiego
- wojna domowa w Chinach
- Litwini
- Bremen


Co tak naprawdę z tego co czytamy jest ważne?

Które wydarzenia wywierają - lub będą wywierać! - wpływ na życie nasze, naszych dzieci, wnuków?










wtorek, 3 maja 2016

Figura M.Boskiej ze Starogardu























Madonna z Garczyna







Madonna ze Starogardu





Figura z XVI w. wysokości 150 cm


"Maryja Panna jako Lux mundi, ozdobiona bogatą koroną na ciemnych, rozpuszczonych włosach, ubrana w suknię i złocisty płaszcz, stopy swe stawia na półksiężycu wedle apokaliptycznej wizji: wielki znak ukazał się na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami. Lewą dłonią ukazuje królewskie jabłko - znak Bożego panowania Królowej nieba i ziemi (Assunta)."



Lux Mundi - łac. Światłość Świata

Assunta - w sztuce gotyckiej: przedstawienie Marii Wniebowziętej w koronie gwiazd i z księżycem u stóp












Źródło:

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/docmetadata?id=17995&from=publication

http://pelplin.home.pl/garczyn/parafia/grafika/mb3.jpg

R. Szwoch - "Starogardzka fara Św. Mateusza" wyd. 2000 r.

http://sjp.pl/Assunta


Miasto przyjazne



Podwórzec coraz częściej trafia na stoły kreślarskie (monitory?) architektów i urbanistów.

Przestrzeń publiczna łącząca funkcje ulicy, parkingu z deptakiem i miejscem spotkań mieszkańców - uspokaja ruch, podnosi poziom bezpieczeństwa i walory estetyczne otoczenia. Sprawia, że wzrasta ruch pieszy, rowerowy, a także -  sprzyja integracji mieszkańców.

Ten sposób projektowania nazwany został: Nowy Urbanizm.



Łódź, ul. 6 Sierpnia


Łódź, ul. 6 Sierpnia


Trend zapoczątkowany w Holandii w latach 70-tych XX w. pod nazwą woonerf, cieszy się coraz większą popularnością na całym świecie.

Po prawdzie... Nowy Urbanizm już był. W XIX wieku na przykład.


Na starych zdjęciach często widzimy ulicę, na której ludzie stoją sobie rozstawieni osobno, swobodnie.

W czasach, kiedy nie było dużego ruchu miejskiego, każdy swobodnie chodził po całej szerokości ulic, tylko czasami ustępując miejsca dorożce, wozom chłopskim, czy potem automobilom. Chodniki były lepiej wykonane niż brukowane trakty, stąd wielu dla wygody przeniosło się na skraj ulicy, ale nieskrępowana możliwość swobodnego spacerowania całą jej szerokością pozostawała.

Starogard, ul. Chojnicka w roku 1902


Z czasem ruch samochodowy - i to w zasadzie dopiero po ostatniej wojnie światowej jeśli mówimy o małym miasteczku - wyparł człowieka z jego przestrzeni na ulicy. Powstały przepisy drogowe i tak następne pokolenia musiały karnie dostosować się do nowych warunków bytowych i zejść z jezdni na chodnik. Człowiek wraz z rozwojem technologicznym doznał ograniczenia swojej wolności.

Podobnie kierowcy - zostali ograniczeni w swych wyborach znakami drogowymi..


Starogard, Rynek 1904 r.



Starogard, Rynek przed 1914 r.


Kiedy robimy sobie zdjęcia w jakiejś grupie osób, to z reguły wszyscy cisną się jeden do drugiego, aby zmieścić się na zdjęciu.. a może to pokłosie ograniczeń, których już nie jesteśmy świadomi? Wtłoczeni w system.

Ludzie XIX-to wieczni myśleli inaczej niż my, inaczej się zachowywali - oni mieli całą ulicę dla siebie, a my musimy z niej uciekać stając się nic nie znaczącym - a może zawadzającym - trybikiem w pejzażu miasta...


Idea nowego urbanizmu, woonerfu, shared street, czyli po prostu podwórca, odwraca ten trend - pieszy staje się na powrót panem ulicy.



Starogard, Al. Wojska Polskiego 1906 r.


Starogard, ul. Hallera 1904 r. W głębi – nieistniejący już budynek.

Przykład Starego-Nowego Urbanizmu... Szeroki deptak i zieleń. Swoboda.
I do takich rozwiązań wracajmy.


Do tego dochodzą jeszcze Kieszonkowe Parki oraz parklety, czyli po prostu takie skwerki - teren zielony i ławeczki, wydzielony na fragmencie parkingu lub chodnika. Najczęściej przybierają formę ławki umajonej kwieciem, jak na przykład w Gdyni przy Starowiejskiej.







W Starogardzie jest wiele miejsc, które po niewielkim "liftingu" zyskały by na wizerunku. W idee podwórca idealnie wpisuje się pomysł wybudowania stylowych - wzorowanych na gdańskich - przedproży na starogardzkim rynku, tym bardziej, że są dowody ich bytności w historii miasta.
Przedproża zamiast wysokich schodów bez szerokiego podestu, wydatnie poprawiłyby poziom bezpieczeństwa użytkowania.


Starogard, 1900r., wschodnia strona Rynku. Na pierwszym planie dwa przedproża. 



"Parklet to zresztą nie tylko czysta estetyka. To pobudzanie ludzi do pieszych wędrówek przez miasto i to z bardzo wymiernymi efektami ekonomicznymi. W Chicago 80 proc. przedsiębiorców prowadzących swoje lokal w sąsiedztwie odczuło zwiększenie się ruchu. I nie chodzi o to, że częściej przychodzą starzy klienci, ale aktywizują się tacy, którzy wcześniej nie przychodzili. Parklety pobudziły także do szeptanego marketingu lokali znajdujących się w pobliżu usług. Z ich punktu widzenia jeszcze ważniejsze stało się pobudzenie ludzi do nieplanowanych wcześniej zakupów – niektórzy przedsiębiorcy odnotowali nawet 10 – 20 proc. wzrost przychodów. Parklety okazały się dla nich doskonałą inwestycją." 


W sumie - wszystko już było, ale niestety po wojnie szczególnie w małych miastach odeszliśmy od takich "luksusów" - a warto je przywrócić, bo piękno otoczenia decyduje o naszym dobrym samopoczuciu i zwyczajnie - dodaje nam szczęścia.


A najwięcej szczęścia dały by nam nowe-stare przedproża.... :)




Zachęcam do zapoznania się z ideą Nowego Urbanizmu, chociażby zaglądając na poniższe strony:


http://www.miasto2077.pl/jesli-nie-park-to-parklet-przynajmniej/
http://www.miasto2077.pl/jesli-nie-park-to-parklet-przynajmniej/



Poniżej zmiany na ulicach polskich miast.


Łódź, ul. Piotrkowska



Kraków, ul. Długa


 Katowice, ul. 13 Maja



 Kraków, Podzamcze


 Świnoujście, Plac Wolności


Wrocław, ul. Więzienna



 Warszawa, ul. Chłodna








Źródło zdjęć:

fotopolska

https://urbnews.pl/urb-transformacje-polskich-przestrzeni-publicznych-zdjeciach-galeria/