Rysunek

niedziela, 10 stycznia 2016

Autostrada zamieniona w fosę


Przykład rewitalizacji na wielką skalę w holenderskim mieście Utrecht.
Kiedy odbudowa starogardzkich murów?



Przez ponad 40 lat zachodnią część starego miasta w holenderskim Utrechcie przecinała bezsensowna autostrada znikąd donikąd, która miejscami miała 12 pasów ruchu, ale można ją było przejechać w kilka minut. To się zmienia. Beton zastępuje fosa, która przebiegała w tym miejscu przez kilka wcześniejszych stuleci.


– Pracuję w tym zawodzie od dwudziestu lat, ale coś takiego widziałem po raz pierwszy – mówił serwisowi AD.nl w połowie grudnia Robs Hurks, główny inżynier, gdy po raz pierwszy od kilku dekad zachodnie mury starego miasta otuliła woda. – Przez ostatnie 3,5 roku nasza pracę śledzili mieszkańcy, głównie starsi, ale też studenci. Wszyscy nam kibicowali – dodawał.

Beton zamiast wody

W połowie XII w. Utrecht uzyskał prawa miejskie, został otoczony murami i fosą. W XIX w. mury straciły na znaczeniu, za to sama fosa zyskała, jako droga zaopatrzeniowa, szczególnie w północno–zachodniej części, gdzie ulokowały się magazyny sklepy i zakłady przemysłowe. W kolejnym stuleciu ta rola była jednak coraz mniejsza. W Utrechcie, jak zresztą w całej Europie Zachodniej i w USA, rozbudowywano drogi, ufając, że najlepszym rozwiązaniem transportowym jest podporządkowanie miasta samochodom.


„W tamtych latach Ameryka byłą dla nas wzorem. Byliśmy w nią zapatrzeni. Każdy chciał mieć samochód, a samochód potrzebował miejsca” – tłumaczył w rozmowie z holenderskimi mediami Hans Buiter, historyk z Utrechtu, który napisał książkę o metamorfozie miasta w latach 50-tych i 60-tych.


Nie dziwi więc, że w połowie lat 50-tych w całej Holandii nieużywane kanały zasypywano i budowano w ich miejscu drogi. Tak stało się m.in. z licznymi kanałami w Amsterdamie. W Utrechcie rada miejska, zapatrzona w amerykańskie miasta, przyjęła pomysł niemieckiego architekta Maxa Feuchtingera, by całą fosę zastąpić czteropasmową drogą. Projekt zrealizowano tylko częściowo, bo napotkał na opór mieszkańców, a w połowie lat 60-tych minister kultury Marga Klompe (pierwsza kobieta na stanowisku ministra w historii Holandii), wciągnęła wschodnią i południową część fosy na listę zabytków. Ale część północno–zachodnia i zachodnia przebiegała przez dzielnicę przemysłową, uznano ją więc za mniej wartościową. W latach 1968–73, etapami przekształcono ją w autostradę. W najszerszym miejscu – 12-pasmową.

Znikąd donikąd

Catharijnesingel, była szerokim, dla samochodów niezwykle wygodnym i… kompletnie bezużytecznym korytarzem transportowym. Ponieważ nie łączyła niczego z niczym, nigdy nie była zatłoczona. Bezsens inwestycji dostrzeżono już krótko po otwarciu, gdy w Utrechcie zawiązała się grupa lobbująca na rzecz przywrócenia fosy. Ale dopiero pod koniec lat 80-tych radni zaczęli na poważnie rozważać taki pomysł. Dekadę później podjęto decyzję o wybudowaniu fosy z powrotem.



Catharijensingel w miejscu jeszcze nieprzekształconym w fosę, fot. Luctor, domena publiczna

Autostrada w środku miasta kompletnie nie pasowała do zmian jakie zachodziły w kwestii tego, jak miasto ma wyglądać i komu służyć. Holandia jest pionierem jeśli chodzi o przekształcanie dróg z miejsca przeznaczonego wyłącznie dla aut, w miejsce dla różnych środków transportu – komunikacji publicznej, rowerów, a także pieszych. Do większości centrów holenderskich miast samochody nie mają dostępu. Utrecht nie jest wyjątkiem. Wyróżniał się jednak niespecjalnie używanym, pasem betonu.

Woda zamiast betonu

Pilotażowo, w 2002 r., fosę przywrócono w północnym, niewielkim fragmencie, w którym nie było drogi a jedynie parking. W 2010 r. zamknięto pozostały odcinek Catarijnesingel i rozpoczęto prace związaną nie tylko z wykopaniem fosy, co pozwoliło m.in. na odsłonięcie zabytkowych murów miejskich, ale też budową mostów i dojazdów do mieszczących się w centrum parkingów podziemnych.




Przed i po - z projektu wykonawcy przebudowy CU2030, źródło: CU2030.nl

16 grudnia, szeroki na 30 metrów kanał ponownie wypełniła woda. Dwa dni później został otwarty. Do zrewitalizowania pozostał jeszcze jeden, wschodni fragment fosy. Na razie miasto nie ma na to pieniędzy, ale prawdopodobnie prace zostaną wykonane w ciągu kilku najbliższych lat. Część infrastruktury zresztą już jest, m.in. jeden z mostów na tym odcinku, który, na cześć wspomnianej pani minister, zyskał nazwę Marga Klompenbrug.

Przykład Utrechtu bardzo przypomina jeden z najbardziej efektownych przykładów rewitalizacji miasta, jakiego jakiś czas temu dokonano w Seulu. Tam szeroką miejską autostradę zamieniono w rzekę. Historia była bliźniacza. Najpierw płynącą przez miasto rzekę wysuszono i zamieniono w autostradę, by po kilkudziesięciu latach postąpić odwrotnie. Efekty przerosły najśmielsze oczekiwania. Ceny domów w okolicy poszły w górę, mieszkańcy miasta zakochali się w nowym parku w środku lasu wieżowców, w dodatku średnia temperatura w okolicy zauważalnie spadła.

W przypadku Utrechtu znamienne jest, że w latach 60-tych budowę autostrady przeprowadzano pod hasłem rewitalizacji okolic miejskiego dworca. Dziś przywrócenie fosy to… również rewitalizacja okolic dworca, który jest od kilku lat przebudowywany. To wskazuje, jak bardzo zmienia się myślenie o mieście.



Utrecht. Autostrada zamieniona w fosę
Fosa w Utrechcie







Inne zdjęcia z Utrecht.

Dawniej....




Współcześnie...










Źródło:
http://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/utrecht-autostrada-zamieniona-w-fose-51080.html






środa, 6 stycznia 2016

Henryk Baranowski i Most Chojnicki



Na aukcji w internecie można kupić grafikę znanego starogardzkiego marynisty Henryka Baranowskiego.

[Zaznaczam na wstępie, że nie umiem ocenić autentyczności dzieła i opieram się na informacji podanej przez sprzedawcą z internetu!]



Linoryt o wymiarach 34x31,5 cm (plus sygnowana antyrama 46x44 cm) przedstawia nieistniejący budynek przy Moście Chojnickim. Widok od strony parku.


Henryk Baranowski - "Starogard Gd."




To na pewno jedno z niewielu powojennych przedstawień tego budynku, może nawet jedyne istniejące...




Ponadto sprzedawca oferuje inną pracę tego artysty pt. "Droga pod Starogardem". Linoryt 27,5x35 cm + sygnowana antyrama 47x39 cm.
















Henryk Baranowski urodził się w 1932 roku w Starogardzie Gdańskim.




Zainteresowanie malarstwem wyniósł z domu rodzinnego: jego ojciec był właścicielem dobrze prosperującej firmy malarsko-dekoratorskiej, w której pracował Kazimierz Ostrowski, przyszły wybitny profesor PWSSP w Gdańsku. Techniki Baranowski uczył się, praktykując u konserwatora dzieł sztuki, Jana Falkowskiego. Studia na Wydziale Malarstwa PWSSP w Sopocie (obecnie ASP Gdańsk) przerwało powołanie przyszłego artysty do służby wojskowej.

Baranowski zdecydował się zostać w wojsku: nowy zawód nie tylko nie przerwał jego artystycznej kariery, ale ją rozwinął. Artysta założył pracownię plastyczną w klubie oficerskim przy gdyńskiej plaży. W ramach obowiązków służbowych, pod życzliwą kuratelą Marynarki Wojennej, malował port i Stocznię, utrwalał na płótnie sceny z manewrów i poligonów, rejestrował wygląd jednostek floty wojennej.

W bogatej zarówno pod względem tematycznym, jak i ilościowym (namalował ok. 3500 obrazów) twórczości artysty marynistyka zajmuje czołowe miejsce.

Baranowski malował najczęściej widoki malowniczych polskich wybrzeży, z ulubionym klifem orłowskim na czele, wielofigurowe kompozycje batalistyczne z ćwiczeń Marynarki Wojennej na lądzie i na morzu, wizerunki statków i okrętów, widoki portów i stoczni, motywy z Bliskiego Wschodu, sceny z życia rybaków, weduty, najczęściej przedstawiające Gdynię i Gdańsk, pejzaże z Kaszub i Kociewia.

Jest też autorem cyklu portretów dowódców Marynarki Wojennej oraz zwykłych żołnierzy. Podejmował też tematy historyczne związane z morzem - w ramach współpracy z Centralnym Muzeum Morskim (obecnie: Narodowym Muzeum Morskim) w Gdańsku stworzył m.in. cykl poświęcony bitwie na Zalewie Wiślanym stoczonej w 1463 r.

Artysta najczęściej malował farbami olejnymi, akwarelą, gwaszem i pastelami. Pod względem stylistycznym pozostał przez całe życie wierny realistycznemu sposobowi przedstawiania rzeczywistości, od czasu do czasu pozwalając sobie na eksperymenty z kolorem oraz fakturą malarską. Baranowskiego, jako kontynuatora tradycji marynistycznej wyznaczonej przez Suchanka i Mokwę, inspirowało przede wszystkim morze, wybrzeże, żegluga, statki, okręty i porty.

W czasach, gdy większość malarzy preferowała abstrakcję, pozostał realistą, a na płótnach ukazywał codzienność lat, w których żył i świat, jakim go widział. Baranowskiego cechowała wielka ciekawość świata i ludzi, był świetnym obserwatorem zarówno otaczającej go przyrody, jak i odwiedzanych miast. Dlatego też w pełni zasłużył sobie na przydomek "reportera z paletą", nadany mu przez krytyków sztuki.

Artysta zwykł mawiać: "Morze nie umie pozować, jest w ciągłym ruchu. To, co zamierzasz namalować, musisz zrobić szybko...". Tworzył więc spontanicznie, żywiołowo, zauroczony kolorami rzeczywistości. Czuł nieustanną potrzebę tworzenia wszędzie: w pracowni i w plenerze, w godzinach pracy i czasie wolnym, na zamówienie i dla siebie. Pracował nawet pod koniec życia, na przekór chorobie.

Henryk Baranowski brał udział w wielu wystawach w kraju i za granicą, w tym około 40 indywidualnych. Prace artysty znajdują się w muzeach i zbiorach prywatnych w kraju i za granicą. Jest laureatem licznych nagród, medali, dyplomów i wyróżnień, w tym nagrody Ministra Kultury i Sztuki oraz Ministra Obrony Narodowej.



Zmarł w 2005 roku.

Jego obrazy można obejrzeć min. w Narodowym Muzeum Morskim w Gdańsku w Galerii Morskiej, w Spichlerzach na Ołowiance ul. Ołowianka 9-13.



Poniżej próbka twórczości starogardzkiego artysty.


 Barki w Port Said, 1958, olej, płyta pilśniowa, własność prywatna



Marsylia, 1959, olej, płótno, własność prywatna




 Bolesław Krzywousty u bram Kołobrzegu, 1991, olej, płótno



Stocznia Gdańska I, lata 1980., olej, płótno



Żuraw nad Motławą, lata 1960. lub 1970., olej, tektura




















http://www.nmm.pl/aktualnosci/henryk-baranowski-reporter-z-paleta
http://www.galeriatriada.com/?page_id=9
Foto min. z aukcji internetowej i ze strony NMM.



niedziela, 3 stycznia 2016

Kościół w Szpęgawsku.



Szpęgawsk pierwszy raz w pismach wzmiankowany był w roku 1323 jako Spangoskow.
Wieś lokowana była na prawie polskim.


                   
                       Szpęgawsk na mapie z roku 1934. 
                      Czerwony kolor to teren, otoczony przez trzy schodzące się drogi. W lewym narożniku krzyż. 
                      Widać linię kolejową Starogard - Tczew i przyszłą DK22.


Kościół parafialny pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny (pokrzyżacki ?) stał na miejscu wywyższonym, przy końcu wioski, otoczony przez trzy schodzące się drogi. 

Znany co najmniej od 1424 roku. Opisany w roku 1583 jako zbudowany w konstrukcji szachulcowej.

Nabożeństwo w owym czasie odbywało się co trzecią niedzielę, a odprawiał je ksiądz z Kokoszek. Przy kościele istniał cmentarz.


Pamiątka po szpęgawskim kościele - krzyż żelazny na postumencie (obecnie teren prywatny).


Na skutek rabunku roli plebańskiej (trzy włóki) przez niejakiego Pierzchę – luteranina – kościół podupadł. Dziwnym to się może wydawać, ale proboszcz zaniechał sądów z Pierzchą, gdy ten bardzo mu pogroził i nawet chciał kijem pobić.

W 1598 roku zapisano, że chylił się ku upadkowi, a ostatecznie podczas wojen ze Szwedami w 1631 roku kościół stał się ruiną w gruzy obróconą, zresztą wraz z zabudową gospodarską.

Dziedzic ze Szpęgawska jeden z dzwonów kościelnych umieścił w swoim domu, celem przyzywania czeladzi do pracy, drugi z kolei podobno dostał się luteranom ze Starogardu.

Pomimo usilnych zabiegów oficjała pomorskiego Gołyńskiego, kościoła już nie odbudowano.

W roku 1711 ledwo znak jaki pozostał po kościele, tylko murowana boża męka wskazywała po nim miejsce.
Później i bożą mękę dziedzice znieśli i pobudowali dom dla robotników, którzy na cmentarzu szpęgawskim mają swój ogród.

Do dzisiaj miejsce po kościele wskazywać ma murowany fundament z krzyżem żelaznym...

        


                             Mapa Schroettera z lat 1796 - 1802. 
                             Jak widać główny dukt do Tczewa prowadził przez Rywałd (Nieradowo w 1925 r.) i Brzeźno.



                              Mapa z roku 1910. Brak oznaczenia krzyża - pojawia się na mapie z 1940 r.
                    


Nazwy Szpęgawska na przestrzeni stuleci:

Spangoskow 1323, Springow 1341, Spangawsk 1341, Spangawsko 1534, Spęgawsk 1583 i 1682, Szpęgawsk Szpęgawsko 1595 i 1641 1710, Spengawsken 1790, Szpęgawsk 1892 i 1925, 1928

także Pangau podczas okupacji niemieckiej w 1940 r.

Gwarowo: Śpangafsk


Istnieją różne domysły, skąd wzięła się nazwa wsi - wg Huberta Górnowicza historycznie zarejestrowano także nazwę Pączkowo.

To efemeryczna nazwa oboczna

Panczcow  w roku 1341 od nazwy osobowej Pączek (od typu Pęcisław)




                              Dojście ze wsi do drogi DK22. Po prawej teren pokościelny.



                             Widok od strony DK22.












Źródła:

"Kto założył parafie w dzisiejszej dyecezyi chełmińskiej?" - Ks. St. Kujot

"Utracone kościoły i kaplice w dzisiejszej dyecezyi chełmińskiej : podług urzędowych akt kościelnych" - Jakub Fankidejski

"Toponimia powiatu starogardzkiego" - Hubert Górnowicz

1802-1812 Schroetter Karte [Karte von Ost-Preussen nebst Preussisch Litthauen und West-Preussen nebst dem Netzdistrict]

Fotografie własne z dnia 02.01.2016